Świętokradztwo karane najsrożej
Świętokradztwo karane najsrożej
Na łamach dawnej prasy prawniczej często przeczytać można relacje z procesów o świętokradztwo. Były to niekiedy sprawy drobne, dlatego przysparzały jurystom najwięcej wątpliwości. Prawo bywało bowiem w wypadku sacrilegium, czyli pogwałcenia świętości, niezwykle srogie.
Sędziowie długo zastanawiali się nad kazusem niejakiego Karola B., który sądzony był w sierpniu 1873 r. za obrabowanie trzech skarbonek w kieleckiej kolegiacie. Ów "czeladnik krawiecki, podejrzanej konduity, karany już za kradzieże" ukrył się za ławkami, a w nocy gwoździem otworzył kłódki. Dozorca kościelny wypatrzył go za dekoracją i znalazł przy nim kilka rubli drobną monetą.
Prokurator żądał kary czterech lat robót fabrycznych i dożywotniego pobytu na Syberii. Sąd rozważał prawne wątpliwości: czy pieniądze stanowiły już własność kościoła, skoro nie wpisano ich do parafialnych ksiąg, i czy nastąpiła obraza świętości, skoro na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta