Autokar spadł ze skarpy
Autokar spadł ze skarpy
Jedna osoba zginęła, a piętnaście zostało rannych, w tym trzy ciężko, w wypadku autokaru, który wczoraj wypadł z trasy na bieszczadzkich serpentynach i spadł z kilkumetrowej skarpy.
Autokarem jechała 48-osobowa wycieczka z parafii Żory Rój w Śląskiem, zorganizowana przez proboszcza tej parafii, który w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Podczas pokonywania serpentyn w pobliżu Czarnej, na tzw. małej pętli bieszczadzkiej, kierowca autokaru Jelcz nie wyhamował, przełamał barierkę i stoczył się z kilkumetrowej skarpy. Zginęła 60-letnia kobieta z Żor, a trzy ciężko ranne ofiary śmigłowcem przetransportowano do szpitali w Sanoku i Rzeszowie. Pozostałych pasażerów odwieziono do szpitali w Ustrzykach Dolnych i Lesku.
Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wypadku mógł być niesprawny układ hamulcowy w autokarze. Dokładne przyczyny będą znane po sprawdzeniu pojazdu. MAT