Bądź pszczołą
Bądź pszczołą
BOGUSłAWA LATAWIEC
Po remoncie pokoje są białe z gwałtownie odsłoniętymi deskami podłogi, pełnymi sęków i słojów tak wyraźnych, że można by je liczyć, licząc lata ich drzewnego życia, życia w lesie. Pokoje po rodzicach. Już bez słodko-gorzkiego zapachu lekarstw, choroby, potu, pokoje uwolnione od śmierci, a w swej bieli ciężkie i tak mroczne w pełnym słońcu, że gaszę je co chwilę głośno zatrzaskując drzwi za sobą, jakby ich huk, opór klamki (często wyskakuje z dłoni, jak żywa i trzeba ją raz jeszcze nadusić, przycisnąć drzwi ramieniem) był mi niezbędny, abym mogła zaczerpnąć powietrza. Najczęściej siadam więc przy wyjściu, w kącie i słucham, jak ściany oddychają ciszą, jak odbijają ją jedna od drugiej uwolnione od nawoływań matki, ale jeszcze pełne echa. Budzą mnie czasem z zamyślenia i nadsłuchuję wtedy swojego imienia, które wędruje między obrazami, książkami i uderza o zamknięte skrzydło naszego pokoju.
Krzyk w nocy, krzyk o świcie - czerwona, pędząca do krtani kula trwogi. Zrywam się, szukam w ciemności, czego? papci, matki, szlafroka, siebie samej... Sufit szeleści w ciszy jakby żył, powtarza rozmowy, oddechy rodziców. Obraca się po nim wciąż ta sama płyta. Nie można jej wyłączyć. Żyje w tym wnętrzu. Zostanie tu na zawsze. Aby ją zagłuszyć, stukam głośno obcasami, szuram papciami, tłukę ze złością książkami o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta