Smutno na Greenpoincie
Smutno na Greenpoincie
ANNA ROGOZIŃSKA-WICKERS
Z NOWEGO JORKU
Polacy, mimo że wielu z nich pracowało w World Trade Center, ucierpieli mniej niż przedstawiciele innych grup etnicznych. Atmosfera na Greenpoincie - "polskiej" dzielnicy Nowego Jorku - jest jednak nerwowa i ponura.
Pierwsze, co rzuca mi się w oczy po wyjściu z metra, to okno włoskiej "Ristorante" przy Manhattan Avenue ze świeczkami i dużą ilością kwiatów. Kiedy podchodzę bliżej, widzę napis na wywieszonej w oknie kartce papieru: "Cono Gallo, ostatnio widziany 10 minut po dziewiątej w pierwszym wieżowcu WTC I", numer telefonu i prośba: "Jeśli masz jakąś informację, proszę zadzwoń". - To najstarszy syn właściciela restauracji - mówi mi wychodzący mężczyzna.
Pod oknem zatrzymuje się starsza kobieta. Taka sytuacja teraz, że nie wiadomo co robić, wracać do Polski czy nie - mówi pani Marianna Kalinowska, która przyjechała do USA przed 12 laty z Łomży. - Rozmawiamy o tym bez przerwy z mężem, ale to nie takie proste. Musiałabym zlikwidować najpierw wszystko. Wszyscy na Greenpoincie mówią tylko o tym, co się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta