Dygresje Saula Bellowa
Krzysztof Masłoń
Zawsze miałem słabość do przypisów - powiada narrator "Ravelsteina". - Moim zdaniem mądry lub złośliwy przypis uratował w przeszłości niejeden tekst.
Ilustracja Wiesław Rosocha
ajnowsza książka Saula Bellowa, 86-letniego amerykańskiego noblisty mieści się w gatunku, stosunkowo popularnej w ostatnim ćwierćwieczu XX stulecia, powieści akademickiej. Autor, wieloletni wykładowca na uczelniach w Princeton, Nowym Jorku i Minnesocie doskonale zna środowisko akademickie i często je opisywał, nie zawsze zresztą z powodzeniem, czego dowodzi m.in. artystyczna porażka "Grudnia pana dziekana" (1982).
Czy "Ravelstein" będzie po latach zaliczany do najwybitniejszych utworów pisarza, obok "Herzoga" i "Daru Humboldta" - przekonamy się w przyszłości. Na pewno jest to powieść godna uwagi, miejscami bardzo interesująca, a że lektura jej nasuwa niejakie wątpliwości odnośnie do autorskich umiejętności konstruowania fabuły, to zupełnie inna sprawa. Krytyka literacka dawano już skonstatowała, że najciekawsze w pisarstwie Bellowa są dygresje.
W dygresjach, wątkach pobocznych, anegdotach pozornie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta