Moc propagandy
Moc propagandy
MICHAŁ P. GARAPICH
W świecie anglosaskim pojęcie propagandy nie ma tak negatywnych jak w Polsce skojarzeń. Amerykanie i Brytyjczycy zdroworozsądkowo przyjmują, że propaganda należy do inwentarza współczesnych demokracji, zwłaszcza w czasach wojny. Jest oczywiście płynna i niewyraźna granica między kontrolowanym mobilizowaniem społecznych emocji a nachalną socjotechniką nastawioną na dyskredytację przeciwników.
Dlatego skromna uroczystość na gruzach WTC, podczas której prezydent USA i sekretarz generalny ONZ wysłuchali listy krajów, jakie straciły swoich obywateli w zamachach 11 września, to przemyślany ruch. - Uczestniczymy w tym wszyscy - zdają się mówić Bush i Annan. Natomiast nazywanie Osamy bin Ladena paranoikiem i psychotykiem - propagandowa taktyka brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Jacka Strawa - to kompletna klapa.
Frontem w wojnie z terroryzmem nie jest Afganistan - pisze Michael Howard, brytyjski historyk - ale muzułmańska ulica od Dakaru po Dżakartę. Należy ją odciągnąć od pokusy fundamentalizmu. Priorytetową bronią staje się propagandowa walka o umysły i serca. Wypowiedź Jacka Strawa wskazuje, że nie tylko w dziedzinie psychiatrii minister powinien się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta