Budżet zmartwienia i ostrożności
Budżet zmartwienia i ostrożności
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Z profesorem Markiem Belką, wicepremierem i ministrem finansów rozmawiają Ewa Kluczkowska i Krzysztof Bień
Rz: Panie premierze, rząd przyjął budżet. Titanic - mówiąc pana obrazowym językiem - już nie zatonie?
- Jest to najważniejsza decyzja ekonomiczna nie tylko tego roku, ale również najbliższych czterech lat. Przyszłe budżety będzie już łatwiej konstruować dlatego, że będziemy mieć realistyczny punkt odniesienia co do wydatków. Budżet na 2002 rok musieliśmy budować, mając za punkt odniesienia budżet iluzji pozostawiony przez ostatni rząd. Nie był on makulaturą, bo w sensie technicznym był przygotowany, jak trzeba, ale był nieuczciwy. Nie można mówić, że mamy zapaść finansów publicznych i jednocześnie podnosić wydatki o 14 procent, wkładać do budżetu podatek importowy, odsuwając tylko problemy o kolejnych dwanaście miesięcy.
Mówi pan o budżecie pozostawionym przez rząd Buzka, przez niektórych nazywanym też budżetem Kropiwnickiego.
I dodałbym - Balazsa, bo on znacząco zwiększył wydatki na rolnictwo.
W krótkim czasie przedstawiono w sumie trzy różne koncepcje budżetowe: założenia Bauca, budżet przyjęty przez rząd Buzka, a teraz trzeci:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta