Klechda nowozelandzka
Klechda nowozelandzka
Ilustrował Andrzej Jacyszyn
Nie każda bajka kończy się dobrze, nawet na Nowej Zelandii. Kilkanaście lat temu zawiązała się tam koalicja z programem: Douglas musi odejść! MACIEJ RADWAN RYBIŃSKI
Nie wszystkie bajki wymyślają bajkopisarze dla dzieci. Są bajki opowiadane przez polityków na dobranoc społeczeństwu. Ukołysane bajką społeczeństwo łatwiej zasypia, śni mu się bajeczny świat, a kiedy się budzi, jest już za późno. Są też bajki i baśnie, które pisze samo życie. Powinno się je opowiadać politykom ku nauce, gdyby naturalnie była jeszcze ku temu pora i gdyby politycy byli się w stanie czegoś nauczyć. Ale politycy nie chcą i nie mogą, a na dodatek uważają wzięte z życia opowieści za demoralizujące dziatwę obywatelską, bo podważające fundamenty współżycia społecznego. No trudno, zostanę deprawatorem społecznym, ale opowiem tu klechdę nowozelandzką, jeśli nie ku nauce, to przynajmniej dla rozrywki.
Za górami, za lasami, za siedmioma oceanami, na bajkowej wyspie Nowa Zelandia żyła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta