Dziennik północny
MARIUSZ WILK
Sołowki, 1 grudnia 2001
Kiedy byłem w Moskwie, umarł Bażenow. Bodaj największy współczesny malarz Wysp. Zmarł w rodzinnym Petersburgu, nie wychodząc z zapoja, długiego jak noc polarna. Pić jął jeszcze latem na Sołowkach i bez końca opowiadał, co zamierza namalować, w istocie nie malując nic. Ostatnio widzieliśmy się pod koniec sierpnia: Sasza miał oczy zapadnięte, nerki odmawiały mu posłuszeństwa, gwałtownie się postarzał.
Bażenow nieraz podkreślał różnicę między obrazem a fotografią: aparat zdejmuje rzeczywistość z wierzchu (jak leci), podczas gdy obraz to zawsze jakiś wybór; najpierw rozkładasz rzeczy na atomy, świat sprowadzasz do chaosu, a potem z owych atomów (detali) tworzysz swój własny wizerunek. Sasza był jedynym malarzem, który potrafił namalować światło. Blikowanie wody w Morzu Białym w białe noce.
"Pejzaż tutejszy to skarbiec dla malarza - pisał Paweł Florenski z łagru - jeziora koloru indygo w słońcu, zieleń świeża jak nigdzie, morze niezwykłych odcieni purpury, różu i szarych błękitów, obłoki dziwnych form i tonów, wszystko razem rzeczywiście piękne. A zarazem nierealne jak sen lub mgliste wspomnienie dawniej widzianego. To pejzaż akwarelowy i patrząc nań nigdy nie masz pewności, że to, co oglądasz, istnieje naprawdę. Pamiętasz wczesnego Niesterowa? Ot, coś takiego, tyle...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta