Biedawojsko
Biedawojsko
- Jerzy Szmajdziński, minister obrony narodowej: Trudny wybór
- Indie pytają o irydę
Kiedy nie wystarcza pieniędzy na ćwiczenia, do koszar wkrada się nuda.
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Rzecznik praw obywatelskich i jego wysłannicy, którzy odwiedzili ostatnio zielone garnizony, spotkali żołnierza w bucie bez podeszwy i takich, którzy ani razu nie wystrzelili podczas służby.
W Orzyszu jedynie miedza dzieli jednostki wojskowe, a istnieją one w dwóch światach. Polsko-litewski batalion żyje dostatnio, bo reprezentuje armię na zewnątrz i bierze udział w misjach pokojowych. Tuż obok pancerniacy klepią biedę i pieszo ćwiczą atak czołgów. Rzecznik praw obywatelskich alarmuje: pogłębia się przepaść między wybranymi jednostkami, bliższymi NATO, i pozostałym, gnębionym zmorą oszczędzania, biedawojskiem.
Nędza i bezsens
W biedawojsku nie ma pieniędzy na strzelanie, więc zamiast szkolenia wymyśla się dla żołnierzy inne zajęcia, które, na przykład w Orzyszu, polegają na pucowaniu czołgów. - To tzw. szkolenia na sprzęcie - mówi Bronisław Zoń, dyrektor zespołu praw żołnierzy i funkcjonariuszy służb publicznych w Biurze RPO.
Rzecznik praw obywatelskich, który w tym roku
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta