Apokryf, fraszka, rysunek
Apokryf, fraszka, rysunek
Był 21 listopada 1999 roku, godzina 19.03. Przy nadmorskiej promenadzie Kyma Court w Limassol na Cyprze młody artysta malarz łowił ryby. Głównie kongery. Nagle, niespodziewanie dla ryby, która już, już miała połknąć przynętę, zadzwonił telefon komórkowy. Ryba zawahała się, ale odebrała. Odezwał się głos znajomego marchanda, który chciał rozmawiać z malarzem. Usłyszał szum fal, więc spytał, gdzie też malarz jest. - Siedzi nad morzem i łowi ryby - odpowiedziała ryba. - To niech do mnie przyjedzie - powiedział marchand i odłożył służącą.
W tym miejscu wypada mi przeprosić PT Czytających. Przecież wiadomo, że nie służącą odłożył, tylko słuchawkę, prawda? A skoro tak, to dlaczego autor - ja, znaczy - pisze, że "marchand odłożył służącą"? Odpowiadam: nie wiem. To jest "coś nieuchwytnego i trudnego do zdefiniowania". W pisaniu może jeszcze nie jest takie trudne, ale w malowaniu - bardzo. Wymieniany tu malarz tak tę sprawę ujął we wspomnieniach: "Tworzenie duszy zespołu i w zespole, to praca autorska każdego twórcy, a takimi są trenerzy piłki nożnej. To tak jak z obrazami malowanymi przez malarzy. Jedne mają dusze, coś nieuchwytnego i trudnego do zdefiniowania, co powoduje, że na aukcjach płaci się za nie miliony dolarów, a inne jej nie mają i chociaż są dobrze,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta