Palestyna na rozstajnych drogach
Palestyna na rozstajnych drogach
SHLOMO AVINERI
W długo oczekiwanym przemówieniu na temat Bliskiego Wschodu, prezydent George W. Bush dał obu stronom nadzieję, a zarazem użył bardzo ostrych słów. Co do nadziei, wszystko jest jasne: Izraelczycy mają prawo do bezpieczeństwa i życia wolnego od lęku przed bombowymi atakami zamachowców-samobójców i innymi aktami terroryzmu; Palestyńczycy mają prawo do poszanowania ich godności, zakończenia izraelskiej okupacji, suwerenności i własnego państwa.
Jeśli chodzi o ostre sformułowania, te odnosiły się wyłącznie do palestyńskich przywódców. Nie wymieniając Jasera Arafata z imienia i nazwiska, Bush bez ogródek zażądał zmiany palestyńskiego kierownictwa na innych ludzi, "nieskompromitowanych terroryzmem". Obecni przywódcy - stwierdził - zamiast zwalczać terroryzm, zachęcają do niego, a nawet "maczają w nim palce". Amerykański prezydent obiecał, że jeśli ci ludzie odejdą, USA poprą sprawę palestyńskiej państwowości. "Palestyńskiego państwa nie wywalczy się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta