Z ukosa
SMECZ
Patrzę z ukosa, jak przyjaciel czyta mój felieton, i nagle wstaje, by iść w moją stronę przez kwitnące wysokie trawy, on sam znakomity malarz, jakże malarsko się w nich nurza. I chociaż jest trzeźwy, zatacza się ze słowami; "żyć się nie chce"; jest więc pijany moim pesymizmem, on sam ciemnowidzący i gorliwy malkontent; wtedy nachodzi mnie smutna refleksja, że krzywdę ludziom wyrządzam utwierdzając ich w pesymizmie. Co jednak mam zrobić, piszę, co widzę i czuję.
Z ulgą jednak przyjąłem kilka telefonów i listów z wyrazami współodczuwania, od słynnego profesora czy od nieznanego studenta z Poznania, który pisząc do mnie spogląda właśnie z bezradną wściekłością na grupkę dresiarzy za oknem. Ale ta powszechność przeżywania naszej sytuacji też mnie jakoś płoszy; chyba gdzieś tam, w mrokach swej duszy łudzę się, że nie mam racji. I że nie jest tak źle.
Jakiej arogancji trzeba, by stawiać diagnozę tak wielkiemu organizmowi, jak kilkunastomilionowa społeczność? Pomyli się każdy lekarz, zawiedzie komputer. Jedno pewne; jest mała albo duża zapaść; optymista musi wierzyć; to gorączka, która poprowadzi nas do zdrowia. Rośnie jednak znak zapytania nie tylko o naszą małą scenę polityczną i społeczną - o cały ten teatr, gdzie rozgrywa się ta ludzka komedia - o naszą cywilizację?
Nawet jednak jeśli zgodzimy się, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta