Jeszcze jeden święty na głowie
Jeszcze jeden święty na głowie
Janusz Drzewucki
Wielu poetów opiewało Kraków, ale nikt tak konsekwentnie jak Jerzy Harasymowicz (1933-1999), o czym świadczą takie poematy i wiersze jak: "Bar na Stawach", "Central Harasymowicz Park", "Wawel", "Kazimierz", "Kanikuła", w której Kraków to po prostu: "nasze czynszowe Ateny". I właśnie dlatego dziwi nieco to, co napisał w jednym ze swoich ostatnich przed śmiercią wierszy "Botaniczny w zimie (II)": "nie lubię miasta/nawet tak pięknego jak Kraków/wrzawy nicości".
Cóż, od Krakowa poeta jeszcze bardziej kochał góry i też górom poświęcił całe mnóstwo wierszy, pisanych zresztą od zawsze, zwłaszcza zaś w latach 90., gdy w dramatycznych okolicznościach wycofał się z bieżącego życia literackiego i publicznego. Powiedział wówczas w jednym z wywiadów: "Mówimy Karpaty, mówimy Bieszczady, a to jest przecież Bóg". Co więcej, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta