Pociąg śmierci
- Gość "Rzeczpospolitej": Rosja między państwem policyjnym a demokratycznym
- Analiza: Jedna Rosja dla Putina
Po wybuchu wagon zapalił się. Ekipy ratunkowe nie zdążyły wyciągnąć ludzi uwięzionych w środku.
(c) AP
PAWEŁ RESZKA
Z MOSKWY
Przepełniony wagon podmiejskiego pociągu wyleciał w powietrze w piątek rano w graniczącym z Czeczenią Kraju Stawropolskim. Zginęły czterdzieści dwie osoby, ponad dwieście jest rannych, kilkanaście ciężko. Prezydent Władimir Putin nie ma wątpliwości, że zamach był próbą wywołania zamętu w Rosji przed zaplanowanymi na niedzielę wyborami parlamentarnymi. Mogli go dokonać Czeczeni.
Podmiejski pociąg, tzw. elektryczka, to w całej Rosji tradycyjny środek lokomocji tysięcy robotników zdążających do pracy i uczniów jadących do szkoły. W piątek przepełniona "elektryczka" numer 6309 zmierzała z Kisłowodska do Mineralnych Wód.
W drugim wagonie znajdowało się ponad dwieście osób. Gdy skład dojeżdżał do miejscowości Essentuki, do wagonu - według relacji świadków - weszły dwie kobiety. Wniosły dużą torbę. Chwilę później obie wyskoczyły w biegu. Nie było to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta