Kontenery zamiast masztów
Tradycyjna żegluga drobnicowa odchodzi w przeszłość. Miejsce drobnicy zajmują ładunki kontenerowe i wielkogabarytowe naczepy. W efekcie z portów, także polskich, zniknęły klasyczne drobnicowce, wyróżniające się na tle innych statków masztami ładunkowymi. Ich miejsce zajęły niezgrabne kontenerowce i statki ro-ro.
Drobnicowiec przy nabrzeżu gdyńskiego portu
Fot. Przemysław Rot
Zmiany w technologiach przeładunkowych, jakie zdominowały światową żeglugę w ostatnich dwóch dekadach XX wieku, odcisnęły swoje piętno także na polskich portach. Do końca lat 80. bliżej było do standardów afrykańskich lub, co najwyżej, południowoamerykańskich niż europejskich. Obecnie nadrabiają zaległości, przystosowując się do nowych potrzeb. A nowe potrzeby motywowane są wyłącznie czasem i związanymi z nim kosztami transportu ładunków od dostawcy do odbiorcy. Pod tym względem naczepy samochodowe, a zwłaszcza kontenery nie mają sobie równych. Praktycznie można do nich załadować wszystko. Nawet węgiel.
Czas to naprawdę pieniądz
Drobnica, nawet w postaci tradycyjnej, jest najmilej widzianym ładunkiem w portach morskich. Jej obsługa (operacje przeładunkowe, magazynowanie, dodatkowe usługi) przynosi znacznie większe dochody niż np. przeładunki nawet dużo większych ilości węgla, rud metali czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta