Jak dziadowie prawo pisali
STANISŁAW PODEMSKI
Na jednej półce stoi rząd pękatych segregatorów z 200 numerami Dziennika Ustaw, o zawartości blisko czternastu tysięcy stron. To plon pracy ustawodawczej w bieżącym roku. Na półce obok stoi oprawiony, poczerniały od starości pojedynczy tom. To plon pierwszego po 123 latach zaborów Sejmu Ustawodawczego z 1919 r., z blisko 1100 stronami. Tak wyglądają w bibliotekach zbiory praw dawnych i obecnych. To tak, jakby postawić w jednym rzędzie najlepszą i najkrótszą książkę Hemingwaya ("Stary człowiek i morze" ma 116 stron) i rozgadane, kilkusetstronicowe płody literackie Mniszkówny.
Bezkrytyczny obrońca współczesności powie: ustawodawcy przeszłości nie mieli na głowie transformacji ustrojowej, przystosowania prawa do wymogów Unii Europejskiej, tworzenia nowych zupełnie dziedzin ustawodawstwa, np. komputerowego czy atomowego. Jednak ktoś, kto opanował elementarz historyczny, odpowie, że nasi przodkowie w 1919 r. mieli przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta