Porażka w Brukseli
Porażka w Brukseli
PIOTR WINCZOREK
Wypada zgodzić się z poglądem tych wszystkich, którzy uważają, że niepowodzenie spotkania w Brukseli, które miało doprowadzić do ostatecznych uzgodnień w kwestii europejskiego traktatu konstytucyjnego, nie jest katastrofą, lecz etapem w dyskusji nad kształtem tego fundamentalnego dla wszystkich członków Unii dokumentu.
Niepowodzenie to nie jest jednak, jak utrzymuje Bronisław Wildstein ( "Rz" z 15 grudnia ), polskim "zwycięstwem w Brukseli". Jest to nasza i naszych europejskich partnerów porażka, ponieważ na kilka miesięcy przed rozszerzeniem Unii nie wiemy, do jakiej organizacji będziemy wstępować, a państwa obecnej "15" nie wiedzą, w jakiej organizacji będą musiały współpracować z nowo przyjętymi członkami.
Wprawdzie jednocząca się Europa jest raczej procesem niż zamkniętym dziełem, ale jest to proces, który przebiega etapami. Obecny etap nie został jeszcze zakończony. Przez dłuższy czas po 1 maja przyszłego roku znajdować się będziemy w strefie pośredniej między stanem prowizorycznego zaledwie przygotowania Unii na rozszerzenie o kolejnych 10 państw a sytuacją, w której jej mechanizmy ustrojowe będą w pełni zdolne unieść ciężar tego rozszerzenia. Sądzę zatem, że niedobrze się stało, iż szefowie państw i rządów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta