Po prostu lubię życie
Po prostu lubię życie
Rozmowa z Wojciechem Grabowskim, propagatorem sportu masowego
Jak pan się znalazł w sporcie?
Sportowego bakcyla złapałem w szkole średniej, w liceum, w którym sport był naprawdę dobrze prowadzony. Poza zajęciami wf. głównie biegałem, nawet trochę zajmowałem się boksem. Potem, w czasie studiów, zaraziłem się narciarstwem. Zjeżdżało się wtedy na kandaharach, aż wstyd mówić -- tak dawno to było. .. Zresztą, narty służą mi nie tylko do zjeżdżania, ja także na nartach biegam, mam w domu klasyczne biegówki, mam też narty śladowe do wędrówek w śniegu. y Równolegle z narciarstwem uprawiałem tenis, i to dość intensywnie, do tego stopnia, że w latach siedemdziesiątych ukończyłem kurs instruktorski. Ten kurs dał mi bardzo dużo. Po pierwsze -- "ustawił" mi ręce i nogi do tenisa, ale -- co ważniejsze -- zapoznałem się z pewnymi zagadnieniami fizjologii sportu i uświadomiłem sobie wtedy, jakie spustoszenie w ludzkim organizmie sieje sport wyczynowy. Wykłady na ten temat były wręcz przerażające, na szczęście to, co ja propaguję i czym się zajmuję -- sport amatorski, rekreacja -- nie mają z wyczynem nic wspólnego ijestem przekonany, że służą zdrowiu.
Opowiada pan o nartach, o tenisie, a cozbieganiem, przy którym pana poznałem?
Którejś zimy, to chyba było w roku 1976...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta