Duże pieniądze, byle jakie programy
Amerykańskie reklamy, amerykańska telewizja
Duże pieniądze, byle jakie programy
Wojciech Sadurski z Ithaki, USA
Każdy nowo przybyły do Stanów Zjednoczonych, poza wieloma innymi przeżyciami, odczuwa zapewne ten sam nieprzyjemny szok: jak to możliwe, że telewizja amerykańska jest aż tak zła? Nie mam tu na myśli ledwo dyszącej, nie dofinansowanej i zagrożonej śmiercią telewizji publicznej (która czasem nadaje programy świetne) ani telewizji kablowej "płatnej" (gdzie równie często można znaleźć doskonałe programy) , ale najbardziej tradycyjną formę telewizji komercyjnej, nadawanej "z powietrza", a nie "przez kabel". Krótko mówiąc, mam na myśli przede wszystkim ABC, CBS i NBC, a także ich filie regionalne.
Idiotyczne programy, w których publiczność na żywo indaguje jakichś kretynów o ich najbardziej intymne sekrety, "opery mydlane", odbijające jak od sztancy identyczne pseudofabułki, byle jakie filmy, powierzchowne newsy. Dopiero po zetknięciu z amerykańską telewizją komercyjną można docenić niebywały wręcz poziom polskiej telewizji, a właściwie każdej innej.
Dlaczego tak się dzieje w kraju będącym ojczyzną telewizji, która ma tu przecież praktycznie nieograniczone zasoby? Odpowiedź wiąże się ze źródłem tych zasobów -- czyli z reklamami. Reklamodawcy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta