Syndrom czeczeński
Syndrom czeczeński
Czeczenia, a szerzej - syndrom kaukaski - doczekała się już wielu ważnych, nagradzanych na festiwalach, filmów fabularnych osnutych zarówno na pierwszej (1994 - 1996), jak i drugiej (od 1999 r.) wojnie czeczeńskiej. I chociaż w większości z nich słowo "Czeczenia" nie pada, skojarzenia nasuwają się same. Są to filmy "gorące", bo maleńka Czeczenia - "państwo zbrodnicze", jak nazwał je najpierw Jelcyn, a potem Putin - stała się dla Rosjan przekleństwem, obsesją, symbolem islamskiego oporu i nieprzebierającego w środkach terroryzmu.
Temat wojny prowadzonej przez Kreml na Kaukazie przedstawiany jest na ekranie z punktu widzenia rosyjskiego, co jeszcze wcale nie oznacza, że twórcy filmów utożsamiają się z zaborczą polityką i propagandowym widzeniem sprawy. Wprawdzie Ludmiła Aleksiejewa, szefowa moskiewskiej Grupy Helsińskiej, twierdzi, że: "Oglądając takie filmy, można nabrać przekonania, że wszyscy Czeczeni są źli, a Rosja próbuje tylko wprowadzić na Kaukazie porządek", ale autor niniejszego szkicu, nie znając całej produkcji "czeczeńskiej", lecz tylko kilka bardziej znanych tytułów, musi wyznać, że takich uproszczeń nie dostrzega. Może tylko poza dyskusyjną "Wojną" Aleksieja Bałabanowa. Tendencje bohaterskie występują natomiast nagminnie w filmach telewizyjnych, np. w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta