Do dwóch razy elektrownia
Do dwóch razy elektrownia
- To jakiś koszmar. Jako właściciel nic nie mogę na swojej własności robić. A ludzie, którzy nie mają tytułu prawnego do nieruchomości, stawiają mi warunki i ostrzegają, że nic tutaj nie zdziałam, bo nie jestem "swój" - mówi Bogusław Fluderski.
(c) WOJCIECH ROBAKOWSKI
IWONA TRUSEWICZ
Bogusław Fluderski kocha małe elektrownie wodne. Jedną miał na Prośnie. Urzędnikom z Wieruszowa zawdzięcza, że już jej nie ma. Kupił więc zapuszczony młyn i jazy na Redze w Gryficach. Od prawie roku nie może ruszyć z elektrownią. Przyczyny i tym razem są podobne.
- Wydawało mi się, że gorzej niż w Wieruszowie trafić nie mogę. A jednak. W Gryficach spotkałem się z murem urzędniczej niechęci, niezrozumiałymi decyzjami i tzw. układami - wylicza Fluderski.
O życiowym wyborze Bogusława Fluderskiego zadecydował przypadek. Kilka lat temu spotkał znajomego z rodzinnej Piły, który wybudował małą elektrownię na rzece. - Kiedy zobaczyłem tę elektrownię, poczułem, że tego szukałem całe życie - opowiada.
Fluderski pochodzi z rodu młynarzy. Dziadek i ojciec mieli na Prośnie młyn wodny. W ludowej Polsce zostali z młyna usunięci, budowla popadła w ruinę.
O...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta