Sędziowie swojej sprawy
Po przeczytaniu felietonu Bronisława Wildsteina "Sędziowie swojej sprawy" ("Rz" 212, 9.09.2004 r.) nasunęły mi się refleksje, a jednocześnie wątpliwości. Zaznaczam, że całkowicie podzielam pogląd, iż aparat bezpieczeństwa PRL był zbrodniczy, i to niekoniecznie w czasach stalinowskich i bierutowskich. Masakra robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. czy morderstwo ks. Popiełuszki miały miejsce dawno po śmierci Stalina i Bieruta.
Ale mam pewne wątpliwości i pytanie - być może retoryczne.
Mój sąsiad, obecnie staruszek z marną emeryturą, po wojnie służył w KBW i walczył z UPA w Bieszczadach. Wiadomo, że się narażał - w tym wypadku dla Polski, niekoniecznie dla władz komunistycznych. A nie było tam łatwo. Obecnie klepie biedę.
Czy w tym wypadku odebranie mu dodatku kombatanckiego było słuszne?
Widać, że nie jest to łatwy problem. Demagogia tu nie wystarczy.
Marek Skolimowski, Olsztyn