Brazylijski wodzirej
Brazylijski wodzirej
(c) AP / BERNAT ARMANGUE
PAWEŁ WILKOWICZ
Gdy półtora roku temu przechodził do Barcelony, miał być nagrodą pocieszenia po nieudanej próbie kupienia Davida Beckhama. Ostrzegano wówczas, że może rozbić drużynę, bo jest równie utalentowany, co kapryśny. Teraz brzmi to jak żart - Ronaldinho Gaucho jest największą gwiazdą ligi hiszpańskiej, a zdaniem wielu również najlepszym piłkarzem na świecie.
"Jeśli magia istnieje, pochodzi z Brazylii i nazywa się Ronaldinho" - piszą jego wielbiciele w Internecie. Komentator hiszpańskiej telewizji nazwał go kiedyś zjawiskiem paranormalnym, bo rzeczywiście, patrząc na jego popisy, trudno uwierzyć, że można ośmieszać rywali z taką lekkością, w pełnym biegu. Nie sposób nawet powiedzieć, czy Ronaldinho gra w Barcelonie jako pomocnik, czy napastnik - trener Frank Rijkaard zostawia mu swobodę. Brazylijczyk kupiony z Paris Saint Germain stał się symbolem odrodzenia Barcelony. Dziś ma w zespole kilku kolegów gotowych poprowadzić przedstawienie za niego, ale w poprzednim sezonie zdominował drużynę do tego stopnia, że dzisiejszego lidera Primera Division zaczęto nazywać "latającym cyrkiem Ronaldinho".
Śmiech z siebie
Mecze Barcelony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta