Granat w komendzie
W sobotę o godz. 17.30 na komendę policji przy Wilczej przyszła kobieta i na dyżurce zostawiła torebkę. Następnie wyszła niezatrzymywana przez nikogo. Gdy oficer dyżurny zajrzał do środka, okazało się, że znajduje się tam granat zaczepny typu F1 oraz list. - Autorka napisała, że granat znalazła w piwnicy jednej z praskich kamienic. Uznała ona, iż lepiej jest zanieść go na policję, niż zakopać czy wrzucić do Wisły. Kobieta nie podała swoich danych - opowiada Zuzanna Talar z zespołu prasowego stołecznej policji. Na miejsce wezwano saperów, którzy zawieźli granat na poligon, gdzie został zdetonowany. Zdaniem policjantów nie było zagrożenia, chociaż w czasie przenoszenia go do samochodu z okolic komendy usunięto postronne osoby. Po jakimś czasie kobieta zatelefonowała, aby upewnić się, że policjanci zabezpieczyli granat. Po chwili rozmowy rozłączyła się.
KOZ