Skoki z innej planety
Pierwszy złoty medal mistrzostw świata Małysz zdobył cztery lata temu w Lahti. Dwa kolejne tytuły wywalczył w Predazzo. Jeśli wygra także w Oberstdorfie, będzie największy z największych.
Wiosną 1996 roku, gdy wygrał konkurs Pucharu Świata na słynnej skoczni Holmenkollen w Oslo, Małysz powiedział, że w przyszłości chce skakać jak Niemiec Jens Weissflog, który właśnie kończył karierę. Słowa dotrzymał. Wprawdzie z pięcioletnim opóźnieniem, z licznymi ostrymi zakrętami i zapowiedzią porzucenia skoków, ale wreszcie dopiął swego. Zimą 2001 roku wygrywał konkurs po konkursie, a najtężsi fachowcy pytani na tę okoliczność otwierali usta mówiąc tylko: "To niewyobrażalne".
Nic dziwnego, że gdy rozpoczynały się mistrzostwa świata w Lahti, wszyscy widzieli go na podium. Niekwestionowany autorytet skoków, fiński trener Mika Kojonkoski mówił: "To, co robi Małysz, jest nieludzkie. Bez względu na skocznię, ląduje o 5 - 10 metrów dalej od innych". Kiedy oddał w Lahti najdłuższy skok kwalifikacji (130,5 m) i ustanowił nowy rekord fińskiego obiektu, Kojonkoski uznał ten skok za najlepszy, jaki widział w życiu.
Łzy treneraPo pierwszej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta