Co wolno psychoterapeucie
W rezultacie nagłośnienia orzeczenia Sądu Koleżeńskiego Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w sprawie Wojciecha Eichelbergera psychoterapia stała się medialnym przebojem. Pewien czytelnik tabloidu postulował, by psychouwodziciela Eichelbergera zamknąć do więzienia, bo zmusił do seksu kobietę chorą umysłowo. Pani bez certyfikatu psychoterapeuty pouczyła, że ud można dotykać, byle nie pchać łapy pomiędzy, a w ogóle bez przesady, bo ona nie dalej niż wczoraj przytuliła jednego pacjenta, by dodać mu otuchy. Przywoływano przejawy środowiskowego rozpasania - ponoć dzisiejsi podstarzali terapeuci niegdyś jako studenci psychologii nadużywali alkoholu i opowiadali sobie życiorysy, siadując na "gorącym krześle" - niechybnie jakimś pornogadżecie.
Dziennikarze donosili, jak kręci się psychobiznes - największy oszust każe sobie płacić nawet 200 zł za godzinę, za co nabywa samochody terenowe i domy w najdroższych rejonach Warszawy. Pewien psychologiczny omnibus medialny latem nieopatrznie bronił S., więc zimą musiał potępić E. Nie dość jednak potępił, bo i tak tabloidy pisały, że psychologowie przejęci nabożnym lękiem nie atakują wszechmocnego Eichelbergera. Dla odmiany mędrzec z "Rzeczpospolitej" skarcił środowisko, że nie broni kolegi, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta