Moment, w którym byliśmy razem
JACEK PALUCHOWSKI: Rzeczywiście. Chociaż nie tylko w Polsce. Dlaczego Indie ogłaszają żałobę? Dlaczego Fidel Castro idzie do kościoła? Dlaczego pięć milionów pielgrzymów przybywa do Rzymu? Dlaczego ponad dwustu najwyższych rangą dostojników przyjeżdża na pogrzeb? To jest wymiar ogólnoświatowy.
Co się więc stało?W wymiarze społecznym, pozareligijnym, stały się dwie rzeczy. Zmarł człowiek bardzo ważny dla całego świata, niezależnie od różnic. I coś się kończy, coś się zaczyna.
Co się zaczyna?Pojawiło się wspólne doświadczenie, do którego można wracać, chcąc dokonać jakiegoś obrachunku. Brzmi to trochę abstrakcyjnie, ale jeśli kibice Polonii i Legii jednoczą się - choćby na chwilę - to mają punkt, do którego zawsze mogą wrócić. Za rok, za dziesięć lat, za tydzień mogą powiedzieć: był taki moment, kiedy nie staliśmy po przeciwnych stronach barykady. To ważne doświadczenie wspólnoty, poczucia, że jestem częścią świata, w którym inni przeżywają to samo co ja.
Może najważniejsze jest właśnie to, że poczuliśmy się wspólnotą?Niewątpliwie. To, co nas jednoczy, to nie jest tylko poczucie, że zmarł ktoś dla nas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta