Znikoma szkodliwość czy niechciane sprawy
Aby złamanie prawa było przestępstwem i w konsekwencji podjęto ściganie sprawcy, a następnie próbę jego ukarania, niezbędne jest, by czyn uznany został za "szkodliwy społecznie".
To nieostre, nie do końca zrozumiałe i uznaniowe kryterium (art. 1 § 2 kodeksu karnego) budzi liczne kontrowersje. W dodatku sam termin nasuwa na myśl poetykę języka minionej epoki, gdy demokracja była socjalistyczna, a sprawiedliwość ludowa.
Mądre stosowanie przepisówPodstawowa obawa dotyczy tego, że posługując się terminem "znikomej szkodliwości społecznej" organy ścigania i wymiar sprawiedliwości przymykają oczy na czyny, które zdaniem opinii publicznej powinny spotykać się ze zdecydowaną i ostrą reakcją.
- Te historyczne skojarzenia są w tym wypadku całkowicie niezasadne. W prawie każdego cywilizowanego państwa występują tego rodzaju zwroty niedookreślone. Nie chodzi zatem o to, by z nimi walczyć, ale by były mądrze i zasadnie stosowane, a z tym rzeczywiście nie jest najlepiej - mówi prof. Ewa Łętowska.
Zdaniem prawników, wymiarowi sprawiedliwości furtka wpostaci możliwości uznania, że czyn charakteryzuje się znikomą szkodliwością społeczną, jest niezbędna. Inaczej i prokuratury,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta