Jak SLD uciekł z szafotu
Krajobraz po bitwie domowej w Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest zaskakujący. Pierwszy raz od kilku lat udało się prezydentowi zrobić coś skutecznie na lewicy. Szef państwa, będąc w SLD niejako półgębkiem, od dawna chciał przebudować tę partię. To, co zrobił Miller, było bowiem równoznaczne z posłaniem lewicy postkomunistycznej na szafot. Tym można tłumaczyć jawne i półjawne wojny Pałacu z Rozbrat.
Dziś, dzięki postawieniu przez prezydenta na skutecznego konia Wojciecha Olejniczaka i dodaniu mu do zaprzęgu Włodzimierza Cimoszewicza, można mówić o pierwszych sukcesach prezydenckiej wizji wyprowadzenia partii z millerowskiego kryzysu. Oto Sojusz niespodziewanie prezentuje się ostatnio jako partia częściowo co najmniej odmieniona.
Na fotelu szefa SLD Olejniczak instalował się długo i z oporami. Pierwszy raz jego kandydatura pojawiła się wiosną ubiegłego roku. Zgłosił ją, jak sądzono nie do końca poważnie, Krzysztof Janik, ówczesny szef partii. Olejniczak, proszony o wyrażenie swej opinii w tej sprawie, szczerze zaprzeczał, że ma tak wielki apetyt polityczny. Sytuacja zmieniła się radykalnie dopiero wiosną tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta