Długodystansowiec kontra sprinter
DONALD TUSK
(c) KRZYSZTOF MYSTKOWSKI Spot reklamowy pokazujący, jak dwudziestokilkuletni Donald Tusk wspina się po kominie, był największym hitem jego prezydenckiej kampanii. W tym sukcesie krył się jednak zalążek późniejszych kłopotów. I to wcale nie dlatego, że ktoś "życzliwy" zarzucił kandydatowi Platformy, że to wcale nie on jest na zamieszczonej w reklamówce fotografii. Wiadomo, że w stanie wojennym Tusk rzeczywiście wspinał się po kominach i w ten sposób zarabiał na utrzymanie rodziny. Sukces świetnego filmiku autorstwa Jana Kidawy-Błońskiego - był to majstersztyk - przyćmił czujność sztabowców, a następne spoty mogły być już tylko gorsze. Tej klasy reklamówka mogła być doskonałym akordem ostatniego tygodnia przed I turą głosowania. Stało się jednak inaczej. Zamiast reklamowego Oscara telewidzowie zobaczyli "gadające głowy". W tej roli wystąpili ludzie powszechnie szanowani: i Zbigniew Religa, i Marek Kamiński. Nie zmienia to faktu, że kampania nie przebiegała według hitchcockowskiego scenariusza, w którym najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. Napięcie bowiem spadało.
Wyleczymy władzęZaczęło się efektownie, choć mało efektywnie. W połowie czerwca - konwencją na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta