Motyw artysty
Choć uważam, że samochód w życiu jest bardzo potrzebny, nie mam go. Jedyny pojazd, który prowadziłem, to konny wóz ojca. Przez brak prawa jazdy nie mogłem zamieszkać i pracować w domu Zbigniewa Brzezińskiego pod Waszyngtonem, dokąd zapraszała mnie jego żona, rzeźbiarka. Wprawdzie raz zacząłem naukę prowadzenia auta, ale musiałem ją przerwać, bo dostałem propozycję zrobienia wystawy moich plakatów w gdańskim ratuszu i wkrótce tam wyjechałem.
Kiedy pewnego razu jedna z pań wiozła mnie z ostrożnością, z jaką zwykle wozi się artystę samochodem z automatyczną skrzynią biegów, spostrzegłem, że kierowanie autem przestało być skomplikowane. Józef Szajna mówił mi, że odkąd prowadzi samochód, zaczął na wszystko patrzeć innymi oczami. Oczywiście. Będąc pasażerem, mógł zasnąć w drodze, czego nie wolno zrobić kierowcy. Więcej spotkań z samochodem miałem jako artysta niż praktyk. Motyw auta przewija się bowiem w mojej twórczości.
j.r.k.