Potwór z Loch Ness polskim hydraulikiem?
Nie ma nic dziwnego w tym, że w duchu urzędowego optymizmu brytyjski ambasador w Warszawie Charles Crawford sądzi, iż Brytyjczycy stworzyli więcej miejsc pracy niż polski rząd. Dlaczego jednak pod tą tezą podpisuje się socjolog (Michał Garapich, "Rz" z 22 grudnia 2005 r.), a żaden dziennikarz nie spyta ambasadora dlaczego, skoro jest tak dobrze, jest tak źle? Dlaczego 2/3 nowo zatrudnianych w Wielkiej Brytanii lekarzy i 40 proc. pielęgniarek zdobyło kwalifikacje zawodowe za granicą? Dlaczego trzeba importować ślusarzy, opiekunki do dzieci, kierowców, programistów? Czyżby czwarta gospodarcza potęga świata nie potrafiła sama sobie ich wykształcić?
Powód jest prozaiczny - tutejsi pracodawcy zamiast ograniczać się do rodzimej oferty, wolą importować już sprawdzonych specjalistów, od których mogą wymagać więcej i wobec których mają mniej zobowiązań. Napływ zagranicznej siły roboczej nie musi więc być wyrazem sukcesu brytyjskiej gospodarki, ale niedostatków szkolnictwa, antyrodzinnej polityki rządu, niechęci pracodawców do ponoszenia kosztów szkolenia zawodowego, a nawet ukrytych subsydiów....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta