Wojna, dlaczego? Wojna, po co?
Już od lat nie miały władze Izraela - cywilne i wojskowe - takiego poparcia społeczeństwa, jak w ostatnim tygodniu. W pierwszym tygodniu nowej wojny libańskiej.
Trzeba to powiedzieć wyraźnie: od momentu, gdy pierwsze rakiety spadły na Hajfę, gdy, praktycznie rzecz biorąc, około miliona mieszkańców kraju znalazło się w zasięgu broni rakietowej Hezbollahu, Izrael przeszedł ze stadium jeszcze jednego zatargu granicznego do stanu wojny.
Nie ma znaczenia, czy dokładnie tak jest z punktu widzenia praw międzynarodowych, ważne jest, że tak pojmuje stan obecny przeciętny obywatel Izraela i tak ustosunkowuje się do zasięgu działań izraelskiej armii. I dlatego rozważania, czy siła uderzenia izraelskiego lotnictwa pozostaje we właściwej proporcji do ataku Hezbollahu, wyglądają w oczach Izraelczyka jak absolutnie oderwane od rzeczywistości. Notabene: w ciągu pierwszego tygodnia wojny spadło na Izrael około tysiąca rakiet (przeważnie typu ulepszonej katiuszy, o zasięgu do 40 km) i ograniczona, stosunkowo, ilość ofiar izraelskich zakrawa na cud. Rakiety padają dzień po dniu nie tylko na Hajfę, także na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta