Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Informacje

17 sierpnia 1995 | Gazeta | WM

Informacje

Remis z Francją, a zwycięstwo było blisko

W rozegranym w Paryżu meczu eliminacyjnym piłkarskich mistrzostw Europy Polska zremisowała z Francją 1:1. O awansie Francji lub Polski do przyszłorocznych finałów zadecydują następne mecze eliminacyjne w grupie pierwszej.

Miała być bitwa i była, chociaż nie trwała -- tak, jak się spodziewano -- przez całe 90 minut. To, co można nazwać piłkarską bitwą, rozegrało się w drugiej połowie. Stroną nacierającą byli Francuzi. Polakom przypadła rola "obrońców Częstochowy". Pokazali w tej roli, osłabieni brakiem jednego zawodnika, wielki heroizm. Mieli swego przywódcę, bohatera, który pozwolił im wytrwać i zakończyć bitwę na Parc des Princes rezultatem nie rozstrzygniętym. Tym wojownikiem, obrońcą niezłomnym, był bramkarz Andrzej Woźniak. Zagrał mecz życia, jak Jan Tomaszewski w październiku 1973 roku na londyńskim Wembley.

Trener Apostel długo się wahał: Szczęsny czy Woźniak? Postawił na tego drugiego. Trafił idealnie. To, co Woźniak pokazał na początku drugiej połowy graniczyło ze sztuką cyrkową. Najpierw odbił pięściami i nogami dwie potężne bomby, a za chwilę strzał z 7 metrów Zinedine'aZidane. Powinien wtedy być gol dla Francuzów. Nie było go! Nie dał się również pokonać z rzutu karnego, nie dał się w 10 innych sytuacjach, w których "normalny"...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 557

Spis treści
Zamów abonament