Jak się zarabia na tykaniu
Ci, którzy kochają dawne, mechaniczne zegarki, lubią mawiać, że mają one duszę.
- W moim domu był stary zegar gdański. Kiedyś stanął. I od razu wszyscy poczuli, że coś jest nie tak. Bo zapanowała cisza, zabrakło tykania - mówi Marek Marzec, zegarmistrz amator, który właśnie przygotowuje się do przejścia, przynajmniej częściowego, na zawodowstwo.
- U mnie w domu zegar zawsze był traktowany prawie jak domownik, członek rodziny. Trzeba o niego dbać: nakręcać, od czasu do czasu czyścić, oliwić, a on, tykając i wybijając godziny, rewanżuje się i oddaje całe piękno, jakie w nim tkwi - mówi pan Marek. W jego obecnym mieszkaniu jest dużo zegarów. Wszystkie chodzą, słychać delikatny szmer, co godzinę rozlega się dzwonienie.
- Tak się wszyscy przyzwyczailiśmy, że nawet w nocy to nie przeszkadza. Gdy któryś zegar z jakichś powodów zaczyna nierówno pracować, od razu to zauważam - mówi pan Marek.
Nawet minimalne odchylenie od pionu zmienia rytm i barwę tykania.
- To daje efekt dyskomfortu psychicznego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta