Większość talibów marzy o demokracji
Mają w domach prawdziwy arsenał. Karabinek Kałasznikow to podstawa, ale znaleźć tam można również ręczne wyrzutnie granatów, pistolety, strzelby.
- Nie, nie szykujemy się na wojnę - przekonuje Hadżi Abdullah, przywódca starszyzny plemiennej w wiosce Ganikhel. Siedzi przede mną z mocno odrapanym AK-47 na kolanach. - Dbamy po prostu o bezpieczeństwo, bo nikt za nas tego nie zrobi - wyjaśnia. Wskazuje głową na dwóch afgańskich żołnierzy, przypatrujących się nam z odległości kilkudziesięciu metrów. To cała reprezentacja rządowej armii w tych okolicach.
Ganikhel to maleńka wioska u stóp masywu Tora Bora. Jej mieszkańcy utrzymują się głównie ze sprzedaży drewna. To wersja oficjalna. Gdy jednak pytam o pola makowe, rozciągające się po drugiej stronie strumienia, Hadżi zaczyna się tłumaczyć, że gdyby nie opium, ludność przymierałaby głodem.
Szkoła ukryta wśród głazówDowódcy polskiego kontyngentu w Bagramie przekonują, że jednym z najważniejszych zadań naszych wojsk w tym kraju będzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta