Uprawiam literaturę prewencyjną
Andriej Kurkow: Ukazała się w marcu 2004 roku. Sprzedała się bardzo dobrze, ale miała - do czego już przywykłem - dwie recenzje. Z jednej z nich wynikało, że to romans. A dwóch generałów Ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa zaprosiło mnie na kawę z koniakiem, by się zorientować, czy zaproponowany w powieści scenariusz wydarzeń dałoby się zrealizować.
A właściwie po co pan napisał tę książkę?Chciałem zrozumieć, dlaczego nasi politycy zawsze są tak zmęczeni i niezadowoleni. Postanowiłem więc, stosując metodę Stanisławskiego, wczuć się w osobę prezydenta Ukrainy.
Prezydenta, wyjaśnię, którego kadencję mamy dopiero przed sobą. Pana powieść dzieje się bowiem w kilku planach, sięgając w czasie przeszłym do lat komuny, ale i wybiegając w przyszłość po rok 2016.Ta przyszłość niewiele się jednak różni od teraźniejszości.
No tak, prezydentem Rosji w pańskiej powieści znów jest, po czteroletniej przerwie, Putin.Nie ma lekko. A o ukraińskim prezydencie, wchodząc w jego skórę, dowiedziałem się po napisaniu tej powieści, że literalnie nic od niego nie zależy. Do tego w życiu prywatnym ma same doły i dlatego jest wiecznie skwaszony.
Kto w takim razie naprawdę kieruje polityką, czy - patrząc dalej...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta