Nerwy zjadły rekordowy wynik
Nerwy zjadły rekordowy wynik
Trudno uznać ten finał za nieudany. W końcu wszystko było, jak trzeba – dwóch mistrzów ramię w ramię na środkowych torach, głos japońskiego rogu zapowiadającego najważniejszą konkurencję wieczoru i ta niezwykła cisza 40 tysięcy widzów, gdy sportowcy klękali w blokach. Gdy ruszyli, wydawało się, że siła nóg Powella załatwiła wszystko. Jamajaczyk wysunął się metr, potem półtora przed Amerykanina. Kto powie, że Tyson Gay spóźnił start, ten się myli – wyskoczyli z bloków niemal idealnie równo (komputer pokazał nawet 2 tysięczne różnicy na korzyść Gaya), lecz rekordzista świata znacznie lepiej wykonał kilka kolejnych susów i do 60 metra prowadził ku zachwytowi widowni.
To nieprawda, że na stu metrach dzieje się niewiele. Czas jakby zwolnił, gdy krok za krokiem Amerykanin zaczął doganiać mistrza z Jamajki. Dobrze widzieliśmy, jak kiwa się na boki niczym subtelniejsze wcielenie Michaela Johnsona, jak trzyma mocny rytm, którego zaczyna brakować jego rywalowi. Wyszedł na prowadzenie 30 – 35 metrów przed metą i stało się jasne, że Powell nie ma sposobu na zwycięstwo. Biedny Asafa nawet nie patrzył w prawo, gdzie pędził po szóstym torze Derrick Atkins i poprawiwszy rekord Bahamów (9,91) zabrał Jamajczykowi także srebrny medal.
Powell tłumaczył się prosto: – Spanikowałem. Poczułem, jak mnie dogania i przez to zwolniłem. To był mój...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta