Czekając na jaśnie pana
Czekając na jaśnie pana
Iwona Trusewicz
Kałki leżą tam, gdzie kończy się świat, a zaczyna Rosja. Asfaltowa droga ze Srokowa urywa się na końcu wsi. Neobarokowy pałac, folwark z czerwonej cegły i kilka domów dzieli od granicy kilkusetmetrowy pas pola. Herta Ungierska raz była za tą granicą. Krowy pasała w pegeerze. Te jej się nocą z pastwiska wyrwały i poszły do pobliskiego lasu. A tam "Ruskie siedzieli z pepeszami". Po ciemku weszła Herta na patrol, który krowy polskie na nielegalnym przekroczeniu granicy pojmał.
-- Ale uczciwe byli, bo i mnie, i krowy na drugi dzień puścili -- śmieje się, błyskając jedynym zębem, pegeerowska emerytka Ungierska.
Pięciolatka w Kałkach
O sobie Herta mówi "tutejsza". Pochodzi z mazurskiej rodziny Chmielewskich z Giżycka. Do Kałek, przedwojennego Sechserben, własności pruskiego rodu Totenhoferów, trafiła w latach 50. "Ludzie tu żyli różne, takie mieszane", wylicza: repatrianci z Wileńszczyzny, wygnańcy z Bieszczadów, osadnicy z Kurpiowszczyzny. Pałac okupowali młodzieżowi aktywiści, którzy do pegeeru przyjeżdżali na wszelkie wiejskie akcje -- żniwa, wykopki, sadzenie ziemniaków.
-- Na dole stała zawsze taksówka, jak który chciał do miasta. W pałacu była kotłownia, świetlica, czytelnia, sala ze sceną, pięć mieszkań...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta