Przepraszam, przyszedłem sięprzywitać
Zawsze w sobotę -- Kazimierz Dziewanowski
Przepraszam, przyszedłem sięprzywitać
Powróciwszy do Warszawy po ponadtrzyletniej nieobecności, wracam do zajęcia, którym zajmowałem się przez lat przeszło czterdzieści: do pisania w prasie. Młodszych Kolegów, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie takich liczb i takiego bezmiaru czasu, najmocniej przepraszam. Zapewniam ich, że mnie one też dziwią i wcale nie dają satysfakcji. Bądźcie, Kochani, wyrozumiali, ale nie bądźcie zbyt pewni swojej przewagi. Na Was też przyjdzie kiedyś taka pora.
Owe trzy lata i trzy miesiące nieobecności spędziłem w Waszyngtonie -- stolicy największego i jedynego dziś światowego supermocarstwa. Było mi dane pełnić funkcję ambasadora RP w USA. Dziwna to praca, inna, niż to sobie wyobrażają ludzie, którzy nie mieli z nią do czynienia. Osiemdziesiąt procent czasu zajmuje młócka biurokratyczna, walka z zalewem papierków, konieczność odpowiadania na często bezsensowne pytania zadawane z kraju przez wszelkie możliwe instytucje ("czy w kraju urzędowania istnieje centralne planowanie gospodarcze, tak, czy nie, uzasadnić dlaczego". .. ),...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta