Dziennik lorda d’Abernona (fragmenty)
Warszawa, 25 lipca 1920 roku
Pierwsze wrażenie, jakie odniosłem, przejeżdżając przez miasto w drodze z dworca do poselstwa angielskiego, było to zdziwienie wywołane normalnym, codziennym nastrojem ludności. Na ulicach ani śladu alarmu czy paniki, tak że nie było widać, iż wzniosły trud służby wojskowej powołał do szeregów męską część narodu. (...) Jedynem zjawiskiem niezwykłem były liczne procesje religijne. (...)
Położenie, w jakiem po przyjeździe znaleźliśmy Polskę, było w najwyższym stopniu niebezpieczne. Po swem pierwszem zwycięstwie w początkach lipca nad Dźwiną armja bolszewicka przebyła 300 mil ang., pędząc ciągle przed sobą wojska polskie. Polacy, cofając się, od samego początku nie stawiali poważniejszego oporu. Wojska bolszewickie znajdowały się obecnie o 100 mil ang. od Warszawy, a nie było żadnej fizycznej przeszkody, która by mogła powstrzymać ich od dalszego ciągłego posuwania się naprzód. Armja polska, która jeszcze w czerwcu odparła szczęśliwie kilka ataków, była w chwili obecnej zniechęcona i wyglądała na niezdolną do poważnej kontrakcji.
Jeśli niemożliwem jest powstrzymać się od krytyki zdolności bojowej Polaków cofających się od Dźwiny do Wisły, to należy jednak koniecznie przypomnieć sobie, iż armja polska utworzona została w pierwszych miesiącach 1919 roku i liczyła w czasie opisywanych tu wydarzeń zaledwie dwadzieścia miesięcy istnienia....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta