Piłkarz jak menedżer
Piłkarz jak menedżer
Informacje o kwotach, jakie kluby sportowe decydują się płacić za przejście do nich szczególnie cenionych zawodników, ekscytują zazwyczaj głównie kibiców. Jednak transakcja, o jakiej cała prasa (również "Rz") pisała wczoraj -- pozyskanie piłkarza za 15 mln funtów -- prowokuje do zastanowienia się w ogóle nad ceną, jaką spółka nastawiona na zysk (jak kluby piłkarskie) może zapłacić za pracownika. Wprawdzie opłaty za przejście wybitnych menedżerów z firmy do firmy bywają większe, ale wszędzie przeprowadza się takie samo porównanie wydatków i efektów. Piłkarskie spółki oceniają efektywność zdobytego gracza za pomocą liczby zdobytych przez niego goli i przyciągniętych reklam, akcjonariusze rozliczają menedżerów ze wzrostu wartości spółek. Zarówno przy piłkarzach, jak przy menedżerach działa zresztą ta sama prawidłowość -- najwyżej płatne są unikatowe umiejętności.
H. B.