Nabici w wizytę
Przychodnie odmawiają przewlekle chorym przedłużania recept bez spotkania z lekarzem. – To napędzanie kolejek i kasy doktorom oraz lecznicom – burzą się pacjenci
Nie dostałam recepty na leki przeciw cholesterolowi, które zażywam od pięciu lat, zawsze w tych samych dawkach – rozkłada ręce pani Krystyna z Żoliborza. – Do tej pory w rejestracji dawałam karteczkę z nazwami leków i prowadząca mnie pani doktor zostawiała receptę w okienku. Teraz dowiedziałam się, że konieczna jest wizyta – opowiada nasza czytelniczka. – Czekałam na nią trzy tygodnie, w gabinecie byłam 2 minuty. Rutynowe badania krwi mam raz do roku – żali się.
Podobny przypadek spotkał panią Katarzynę. – Jestem po operacji tarczycy, do końca życia muszę brać leki. Raz w roku mam kontrolę, prywatnie u specjalisty. Lekarz określa zwykle większą dawkę leku, by móc wypisać dwa opakowania, ale i tak starcza mi tylko na pół roku – mówi. – Aby przedłużyć receptę, dzwoniłam do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta