Platforma uklękła przed biskupem
Zaostrzenie tzw. ustawy antyaborcyjnej mogłoby się stać dla polskiej prezydencji tym, czym dla rządu Orbana węgierska ustawa medialna – twierdzi socjolog
Polski prezydent i rząd 1 lipca uroczyście przejmowali od Węgrów rotacyjne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Inaczej niż Węgrzy, których prezydencja stawiała sobie za cel przede wszystkim sprawne zarządzanie, polskie władze chciałyby prezydencji na miarę ambicji największego z nowych państw członkowskich, które przez ostatnich kilka lat zainwestowało znaczny polityczny kapitał w budowanie silnej pozycji w Unii.
Przybyli do Warszawy przewodniczący najważniejszych unijnych instytucji – Rady, Komisji i Parlamentu – nie ukrywali, że liczą na silne przewodnictwo na miarę wyzwań stojących przed pogrążoną nie w jednym, lecz w kilku kryzysach Europą. Zarówno polski prezydent, jak i premier mówili o proeuropejskim entuzjazmie Polaków, którym chcieliby zarazić Europę. Premier Węgier podarował Tuskowi baryłkę tokaju, aby za sześć miesięcy Polacy mieli czym świętować swój sukces.
Drugi powrót do Europy
Jak pokazało doświadczenie innych nowych krajów członkowskich – Węgier, a wcześniej Czech – sukces i porażka przewodnictwa zależą nie tylko od sprawnego zarządzania sprawami unijnymi (co w przypadku polskiej agendy stanowi samo w sobie ogromne wyzwanie). Zarówno u Czechów, jak i Węgrów o bilansie prezydencji zadecydowała wewnętrzna sytuacja polityczna. Upadek rządu oraz antyeuropejskie obsesje prezydenta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta