Zabije Unię czy wzmocni
Unia Europejska z licznych kryzysów wychodziła wzmocniona. Ale niczego podobnego do obecnego załamania wspólnej waluty jeszcze w historii nie przeżyła
Anna Słojewska z Brukseli
W unijnym słowniku pojęcie kryzys pojawia się z taką regularnością, że doszło do jego dewaluacji. Już na kilka lat przed upadkiem Lehman Brothers Europa była w kryzysie przy okazji perturbacji z przyjmowaniem najpierw traktatu konstytucyjnego, które odrzuciły Francja i Holandia, a potem jego następcy traktatu lizbońskiego, który przepadł w pierwszym referendum w Irlandii. Ale to był temat dla elit politycznych: żaden Europejczyk nie stracił z tego powodu pracy, żadne państwo nie stanęło na skraju bankructwa. Może dlatego, gdy w kłopoty popadła w 2009 roku Grecja, najważniejszym politykom nie przyszło do głowy, że tym razem sprawa jest poważna.
– Moi starsi koledzy widzą pewne podobieństwa między obecnym kryzysem a okresem tzw. eurosklerozy w latach lat 70., wczesnych 80., gdy Europa odczuwała skutki światowej recesji – mówi Jannis Emmanuilidis, 43-letni ekspert European Policy Centre w Brukseli. Wtedy skończyło się dobrze. Nie tylko przyszło ożywienie gospodarcze, ale jeszcze w 1986 roku podpisano akt jednolitego rynku – pierwszą wielką rewizję europejskiego prawa od czasu utworzenia Wspólnot Europejskich w 1957 roku. Kryzys przyniósł więc jakościowy skok: swobodę przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi, co jest esencją wspólnej Europy. Dziś jednak o optymizm znacznie trudniej. – Po raz pierwszy Unia w kryzysie musi się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta