Michał Boni gasi własne pożary
Kolejne wpadki i brak sukcesów w informatyzacji wywołują krytykę ministra. I to nie tylko ze strony opozycji
Michał Boni miał być silnym człowiekiem tej ekipy. Uważany za speca od gaszenia rządowych pożarów dostał – inaczej niż w poprzedniej kadencji – własny resort. Dziś, ponad pół roku po wyborach, ministerstwo nie ma nawet ściśle określonych kompetencji, jedyny pożar, jaki ugasił Boni, wywołał sam. W informatyzacji, która miała być jego znakiem firmowym, niewiele się dzieje. – Ma kiepską ekipę, a sam nie jest w stanie wszystkiego dopilnować – tłumaczą jego sympatycy. – Skupił się na informatyzacji, a resztę odpuścił – odpowiadają krytycy.
Czy ktoś ministra wsadził na minę
Spektakularną wpadkę Boni zaliczył w ostatnich dniach, gdy niespodziewanie zaproponował zmiany w przepisach o zbiórkach publicznych. Deklarował dobre intencje: chciał doprecyzować prawo. Ale zamiast ułatwić życie organizacjom dobroczynnym, jego przepis wprowadziłby nowe regulacje poważnie utrudniające zbieranie pieniędzy na szlachetne cele. Ostro zaprotestowało kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, które z resortem Boniego uzgadniały wcześniej liberalizację przepisów. Plan ministra skrytykował doradca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta