Przykro mi, Szczawnico
Mateusz Polaczyk zajął czwarte miejsce w finale K-1. Medal mu umknął o sekundę.
Świetnie popłynął już w półfinale, w którym był drugi, za Słoweńcem Peterem Kauzerem, przed Włochem Daniele Molmentim. W finale emocje rosły z przejazdu na przejazd – startowali w kolejności odwrotnej do wyników półfinałowych, czasy liczyły się od nowa.
Polaczyk ruszył jako przedostatni. Po pierwszym pomiarze czasu był liderem, tuż przed Molmentim, ale choć nie dotknął żadnej bramki, nie miał kar i nawet odrobinę poprawił wynik z półfinału – nie zdołał dopłynąć do mety tak szybko jak rywale. – Przy 16. bramce straciłem równowagę i do końca nie mogłem jej odzyskać, ale o wszystkim zadecydował dojazd do 19. bramki, tam straciłem medal. Powinienem stać na podium. Kibice i rodzina na pewno oglądali, przykro mi, Szczawnico – mówił zawiedziony Polak.
Wygrał Włoch, zamykający zawody Słoweniec stracił szanse na medal, gdy zaliczył sześć karnych sekund.