Tamizą na kort
Mariusz Fyrstenberg o kulisach finałowego turnieju ATP Tour w Londynie, szacunku dla gry deblowej, kibicach i celach na przyszły sezon.
Rz: Wszyscy mówią, że ten turniej jest wyjątkowy. Dlaczego?
Mariusz Fyrstenberg: Z różnych powodów. Przede wszystkim na każdy mecz przychodzi tutaj po 17–18 tysięcy ludzi. Reszta to detale, ale bardzo miłe. Każdy z zawodników dostaje pokój z widokiem na Tamizę. Ale tak naprawdę do dyspozycji mamy dwa pokoje, możemy zapraszać rodziców czy znajomych. Można w każdej chwili wezwać samochód z kierowcą, więc jeżeli chcemy pojechać wieczorem do restauracji, to nie ma z tym problemu. Z kolei na korty docieramy nie samochodami, tylko łodzią. Płyniemy Tamizą przez centrum biznesowe Londynu, przy parlamencie i Big Benie. Można spojrzeć na miasto z innej perspektywy.
Inne są też podobno kulisy...
To prawda. Z reguły na turniejach mamy jedną dużą szatnię na stu zawodników. Tutaj każdy z singlistów ma własną małą szatnię ze swoim zdjęciem na drzwiach, a debliści korzystają z dwóch szatni. W szafkach czekają na nas ręczniki z imionami i nazwiskami, są kosmetyki, klapki. Pamięta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta