Były prezydent RFN udowadnia, że nie dopuścił się korupcji
Christian Wulff zasiadł w Hanowerze na ławie oskarżonych. Broni swej godności, bo wszystko inne już stracił.
Christian Wulff zdaje sobie doskonale sprawę z ryzyka, jakie podjął, decydując się na proces w obronie własnej godności. Nie musiał. Mógł przyjąć ofertę prokuratury, która proponowała umorzenie śledztwa w zamian za 20 tys. euro grzywny. Ale to oznaczałoby uznanie swej winy. A dokładnie zarzutu przekupstwa i czerpania korzyści materialnych w zamian za przysługi, jakie miał wyświadczyć swemu przyjacielowi Davidowi Groenewoldowi, producentowi filmowemu. Jak twierdzi prokuratura, rzecz działa się przed laty, gdy Christian Wulff był premierem Dolnej Saksonii. W jej posiadaniu jest list wysłany z Kancelarii Premiera z jego podpisem do szefa koncernu Siemensa. Jest w nim jedno zdanie, na którym opiera...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta